UpaÅ‚y meczÄ… nas strasznie, nic siÄ™ nie dzieje – a może za dużo sie dzieje i nie ma kiedy pospisywać tych dziwnych chwil.
Ostatnio Enter wyszedł z domu do nas do parku. Potomek Entera spał. Znaleźliśmy ławeczkę, która musiała spełniać pewne wymagania:
- musi umożliwiać obserwację przechodzących ludzi (gdy skończą się tematy do rozmowy zawsze można porozmawiać o ludziach którzy, przechodzą lub poszukać dziewczyny dla Czerwonej Strzały)
- musi być w cieniu lub półcieniu
Usiedliśmy na spełniającej wymogi ławce i już byłam szczęśliwa, że w końcu Enter będzie rozmawiał ze mną . A tu niespodzianka! Enter wsadza rękę do kieszeni, wyciąga telefon i mówi:
- Zainstalowałem sobie nawigację, zobaczymy czy będzie zaznaczony park.
Trochę się zdziwiłam, ale w złośliwości swojej wyjęłam telefon. Rozegrałam partyjkę szachów, którą oczywiście przegrałam, porobiłam zdjęcia i tak mijał nam spacer na ławce. W końcu przemówiłam:
- Kochany, spadliśmy już chyba na same dno, bo wyczuwam stopami grunt.
- Oj kochana przecież rozmawiamy… Ty też bawisz siÄ™ telefonem.
Podsumowanie
1. Enter, jako typowy programista musi mieć przy sobie urządzenie z klawiaturą, żeby w razie znudzenia musi się pobawić.
2. Szkoda, że w swoim telefonie nie mam Internetu – mogÅ‚abym porozmawiać z Enterem nawet na Å‚awce.
3. Nie wiem czy to komedia, czy już dramat.
30 lipca 2008 at 13:29
To jest kurde smutne, tym bardziej że widzę część takich objawów u siebie (tzn. muszę się zmuszać żeby nie wyciągać elektroniki na spacerze w parku).
Co jest z nami facetami? 😉
30 lipca 2008 at 13:46
Jedyna – bylo trzeba sms’a wyslac 😀
Pozdrowienia zimne, bo na ciepÅ‚e – za cieplo
30 lipca 2008 at 14:21
Na smsa to szkoda kasy
30 lipca 2008 at 14:40
Muhahaha 😀
Znaki dymne? Może goÅ‚Ä™bia kup, chociaż one sraja strasznie…
Albo wystukuj, wykopuj Morsem 😀
1 sierpnia 2008 at 14:56
To chyba nie tylko z facetami, bo muszÄ™ przyznać, że ja też Å‚apiÄ™ siÄ™ na zabawie elektronicznymi gadżetami podczas spotkaÅ„ towarzyskich 😉
2 sierpnia 2008 at 22:55
Mózgi przywyczajone do pewnego poziomu aktywnoÅ›ci domagajÄ… siÄ™ swojego 😉
Ja tez na wakacjach rzygam z nudów, muszę albo łowić, albo czytać, albo surfować po www, albo chociać kopać fosy wokół zamków nad morzem, albo zbierać bursztyny.
U programistów poziom aktywności mózgu jest zapewne wyższy niż przeciętna, a rodzaj aktywności zawodowej znacznie dalszy od codziennych relacji z żywymi humanoidalnymi istotami, jakimi sa nasze Żony.
Podziwiam, że macie dla siebie (albo Ty dla Niego) tyle wyrozumiałości.
To chyba wróży bardzo dobry i szczęśliwy związek.
Krzysiek
5 sierpnia 2008 at 15:25
Dlatego zawsze powtarzam – inżynier, ale niekoniecznie programista 😉
7 sierpnia 2008 at 07:21
Ahhhh życie z programistÄ… jest ciężkie…z informatykiem również (zawsze myÅ›laÅ‚am ze nie ma różnicy;)…ale mimo wszystko, a może wÅ‚aÅ›nie dlatego żyje nam siÄ™ dobrze;)….zawsze siÄ™ Å›miaÅ‚am, ze informatyk może poznać dziewczynÄ™ tylko przez internet…hmmmm miaÅ‚am racje:)….czyżby z programistami byÅ‚o inaczej, ale wyjÄ…tek potwierdza chyba reguÅ‚Ä™:)…
Pozdrowionka dla Entera, MaÅ„ka, maluszka:) i dla Ciebie:)….
P.S. Åšwietny Blog:)
8 sierpnia 2008 at 13:55
Czy Ty szanowna autorko bloga nie masz swojego życia- rozwoju wlasnego ja ? Jesteś odbiciem swojego męża a właściwie tylko niektórych aspektów jego życia. Cały ten blog o tym świadczy a przede wszystkim jego istnienie w tej formie.Gdyby nie dziecko to chyba nie istniała byś nawet dla samej siebie. Wielkie sukces NARZECZONA PROGRAMISTY no to robi wrażenie , szczególnie w małych miejscowościach.
20 sierpnia 2008 at 23:01
Marek (up), jak się chcesz dowartościować pisząc takie nie mające większego sensu teksty, to odsyłam na forum Onetu.
No a to, że ludzie obecnie wolÄ… zabawiać sie wszelkiego rodzaju gadżetami elektronicznymi (czyt. głównie komórkami) to niestety fakt, przykry, ale fakt. Tyle dobrze, że przynajmniej na „Å›wieżym” (miejskim) powietrzu.
Pozdrawiam i życzÄ™ wiÄ™cej bezpoÅ›rednich kontaktów interpersonalnych 😉
21 sierpnia 2008 at 18:15
To jest akurat fakt, ja też potrafię cały czas siedzieć przy czymś co ma klawiaturę.
Poza tym, dziÄ™ki za kolejny wpis, bo już siÄ™ nie mogÅ‚em doczekać 😉
Mam nadzieję, że przetrwacie trudne chwile i będzie jeszcze lepiej niż dotychczas, trzymam kciuki
A co do wypowiedzi Marka, to może faktycznie najwyższa pora olać troszkÄ™ Entera, zacząć pisać wiÄ™cej o sobie, o tym, czym siÄ™ zajmujesz, interesujesz i jak wyglÄ…da dzieÅ„ z Twojego punktu widzenia, a nie z punktu widzenia Entera 😉 Ale rób jak uważasz
Pozdrawiam serdecznie
2 września 2008 at 10:21
Wiem! Wszystko to znam! Jestem żonÄ… programisty od prawie czterech lat! MyÅ›lÄ™ sobie, że jesteÅ› szczęśliwa, a że lubisz sobie od czasu do czasu ponarzekać, to u nas kobiet akurat normalne:-) Niech sobie Enter żyje w swoim Å›wiecie, z tym nie ma co walczyć! Może od czasu do czasu zostaw mu syna i wybierz siÄ™ gdzieÅ› sama! Podaruj sobie odrobinÄ™ luksusu! To dziaÅ‚a:-) Możesz też poczytać mojego bloga – nie ma tam wiele o moim Enterze:-)
Pozdrawiam Magda
(nicckita.blogspot.com)
9 września 2008 at 20:30
Ja też bym nie dramatyzowaÅ‚. Z zaÅ‚ożenia mężczyzna unika bezproduktywnej rozmowy. Nie wiem ile siÄ™ znacie ale ja siÄ™ z żonÄ… znam już 6 lat (ja sieci komp, ona grafik, projektant). Co byÅ‚o do powiedzenia zostaÅ‚o powiedziane wielokrotnie, a że nie mamy w zwyczaju plotkować i mamy swoje pasje to siÄ™ rozumiemy. Może potrzeba ci w życiu jakiejÅ› pasji (jeÅ›li masz to w blogu tego nie widać)? Jak chcemy pobyć razem to wychodzimy i… robimy coÅ› (w sensie: nie siedzimy na Å‚aweczce bo to raczej nudny sposób spÄ™dzania czasu), a potem wracamy do domków i zagÅ‚Ä™biamy siÄ™ znów w swoich pasjach; nie przeszkadzamy sobie. Poza tym, siedzenie na Å‚aweczce mnie by raczej sprowokowaÅ‚o do wyciÄ…gniÄ™cia książki czy mojego Nintendo… Chyba bym wolaÅ‚ iść do kina, czy na obiad do miÅ‚ej knajpki.
20 września 2008 at 11:39
Też mam faceta programistÄ™…! I doskonale wiem co to znaczy. Ale nasze spacery na Å‚awce póki co tak nie wyglÄ…dajÄ… bo… Razem szukamy tego parku na mapie! 😀