panelarrow

Spacer

Upały meczą nas strasznie, nic się nie dzieje – a może za dużo sie dzieje i nie ma kiedy pospisywać tych dziwnych chwil.

Ostatnio Enter wyszedł z domu do nas do parku. Potomek Entera spał.  Znaleźliśmy ławeczkę,  która musiała spełniać pewne wymagania:

  • musi umożliwiać obserwację przechodzących ludzi (gdy skończą się tematy do rozmowy zawsze można porozmawiać o ludziach którzy,  przechodzą lub poszukać dziewczyny dla Czerwonej Strzały)
  • musi być w cieniu lub półcieniu :)

Usiedliśmy na spełniającej wymogi ławce i już byłam szczęśliwa, że w końcu Enter będzie rozmawiał ze mną . A tu niespodzianka! Enter wsadza rękę do kieszeni, wyciąga telefon i mówi:

  • Zainstalowałem sobie nawigację, zobaczymy czy będzie zaznaczony park.

Trochę się zdziwiłam, ale w złośliwości swojej wyjęłam telefon. Rozegrałam partyjkę szachów, którą oczywiście przegrałam, porobiłam zdjęcia i tak mijał nam spacer na ławce. W końcu przemówiłam:

  • Kochany, spadliśmy już chyba na same dno, bo wyczuwam stopami grunt.
  • Oj kochana przecież rozmawiamy… Ty też bawisz się telefonem.

Podsumowanie

1. Enter, jako typowy programista musi mieć przy sobie urządzenie z klawiaturą, żeby w razie znudzenia musi się pobawić.

2. Szkoda, że w swoim telefonie nie mam Internetu – mogłabym porozmawiać z Enterem nawet na ławce.

3. Nie wiem czy to komedia, czy już dramat.

14 Comments

  1. To jest kurde smutne, tym bardziej że widzę część takich objawów u siebie (tzn. muszę się zmuszać żeby nie wyciągać elektroniki na spacerze w parku).

    Co jest z nami facetami? 😉

  2. Jedyna – bylo trzeba sms’a wyslac 😀
    Pozdrowienia zimne, bo na ciepłe – za cieplo :)

  3. Na smsa to szkoda kasy :)

  4. Muhahaha 😀
    Znaki dymne? Może gołębia kup, chociaż one sraja strasznie…
    Albo wystukuj, wykopuj Morsem 😀

  5. To chyba nie tylko z facetami, bo muszę przyznać, że ja też łapię się na zabawie elektronicznymi gadżetami podczas spotkań towarzyskich 😉

  6. Mózgi przywyczajone do pewnego poziomu aktywności domagają się swojego 😉

    Ja tez na wakacjach rzygam z nudów, muszę albo łowić, albo czytać, albo surfować po www, albo chociać kopać fosy wokół zamków nad morzem, albo zbierać bursztyny.

    U programistów poziom aktywności mózgu jest zapewne wyższy niż przeciętna, a rodzaj aktywności zawodowej znacznie dalszy od codziennych relacji z żywymi humanoidalnymi istotami, jakimi sa nasze Żony.

    Podziwiam, że macie dla siebie (albo Ty dla Niego) tyle wyrozumiałości.
    To chyba wróży bardzo dobry i szczęśliwy związek.

    Krzysiek

  7. Dlatego zawsze powtarzam – inżynier, ale niekoniecznie programista 😉

  8. Ahhhh życie z programistą jest ciężkie…z informatykiem również (zawsze myślałam ze nie ma różnicy;)…ale mimo wszystko, a może właśnie dlatego żyje nam się dobrze;)….zawsze się śmiałam, ze informatyk może poznać dziewczynę tylko przez internet…hmmmm miałam racje:)….czyżby z programistami było inaczej, ale wyjątek potwierdza chyba regułę:)…
    Pozdrowionka dla Entera, Mańka, maluszka:) i dla Ciebie:)….

    P.S. Świetny Blog:)

  9. Czy Ty szanowna autorko bloga nie masz swojego życia- rozwoju wlasnego ja ? Jesteś odbiciem swojego męża a właściwie tylko niektórych aspektów jego życia. Cały ten blog o tym świadczy a przede wszystkim jego istnienie w tej formie.Gdyby nie dziecko to chyba nie istniała byś nawet dla samej siebie. Wielkie sukces NARZECZONA PROGRAMISTY no to robi wrażenie , szczególnie w małych miejscowościach.

  10. Marek (up), jak się chcesz dowartościować pisząc takie nie mające większego sensu teksty, to odsyłam na forum Onetu.

    No a to, że ludzie obecnie wolą zabawiać sie wszelkiego rodzaju gadżetami elektronicznymi (czyt. głównie komórkami) to niestety fakt, przykry, ale fakt. Tyle dobrze, że przynajmniej na „świeżym” (miejskim) powietrzu.

    Pozdrawiam i życzę więcej bezpośrednich kontaktów interpersonalnych 😉

  11. To jest akurat fakt, ja też potrafię cały czas siedzieć przy czymś co ma klawiaturę.
    Poza tym, dzięki za kolejny wpis, bo już się nie mogłem doczekać 😉
    Mam nadzieję, że przetrwacie trudne chwile i będzie jeszcze lepiej niż dotychczas, trzymam kciuki :)
    A co do wypowiedzi Marka, to może faktycznie najwyższa pora olać troszkę Entera, zacząć pisać więcej o sobie, o tym, czym się zajmujesz, interesujesz i jak wygląda dzień z Twojego punktu widzenia, a nie z punktu widzenia Entera 😉 Ale rób jak uważasz :)

    Pozdrawiam serdecznie :)

  12. Wiem! Wszystko to znam! Jestem żoną programisty od prawie czterech lat! Myślę sobie, że jesteś szczęśliwa, a że lubisz sobie od czasu do czasu ponarzekać, to u nas kobiet akurat normalne:-) Niech sobie Enter żyje w swoim świecie, z tym nie ma co walczyć! Może od czasu do czasu zostaw mu syna i wybierz się gdzieś sama! Podaruj sobie odrobinę luksusu! To działa:-) Możesz też poczytać mojego bloga – nie ma tam wiele o moim Enterze:-)
    Pozdrawiam Magda
    (nicckita.blogspot.com)

  13. Ja też bym nie dramatyzował. Z założenia mężczyzna unika bezproduktywnej rozmowy. Nie wiem ile się znacie ale ja się z żoną znam już 6 lat (ja sieci komp, ona grafik, projektant). Co było do powiedzenia zostało powiedziane wielokrotnie, a że nie mamy w zwyczaju plotkować i mamy swoje pasje to się rozumiemy. Może potrzeba ci w życiu jakiejś pasji (jeśli masz to w blogu tego nie widać)? Jak chcemy pobyć razem to wychodzimy i… robimy coś (w sensie: nie siedzimy na ławeczce bo to raczej nudny sposób spędzania czasu), a potem wracamy do domków i zagłębiamy się znów w swoich pasjach; nie przeszkadzamy sobie. Poza tym, siedzenie na ławeczce mnie by raczej sprowokowało do wyciągnięcia książki czy mojego Nintendo… Chyba bym wolał iść do kina, czy na obiad do miłej knajpki.

  14. Też mam faceta programistę…! I doskonale wiem co to znaczy. Ale nasze spacery na ławce póki co tak nie wyglądają bo… Razem szukamy tego parku na mapie! 😀