Była sobie impreza. Przyszli znajomi. Po kilku drinkach znajomi podzielili sie na dwie grupy. Grupę siedzacą i grupę stojącą.
Ja w tym wszystkim byłam obserwatorem. Grupa siedząca podzieliła się na dwa obozy – pierwszy obóz okupował komputerek i szukał muzyki. Drugi obóz siedział na kanapie i toczył bój o poduszkę w kształcie piersi. Każdy siedzący na naszej rozklekotanej sofie starał się zdobyć pierwszeństwo w ciągnięciu za sutki poduszki.
Grupa stojąca prowadziła gorącą rozmowę na temat bomby atomowej. Rozmowa była burzliwa. Ja siedziałam z jednym uchem aktywnym i piłam. A jak się znudziłam to jadłam. Rozmowa o bombie nie miała końca. Każdy chciał powiedzieć i wytłumaczyć lepiej, dokładniej. Nie mogłam nic sensownego powiedzieć. To nie mówiłam.
Zabawa pluszowymi cyckami też nie była dla mnie, komputer nie kusił. Poszłam spać. wiedziałam , że dobrze zrobiłam, bo nagle usłyszałam jak zaczynają śpiewać. Co jakiś czas Enter budził mnie, a ja z jednym okiem otwartym mówiłam, co ślina przyniosła mi na język, zwykle brzydkie słowo i znowu moja głowa lądowała na poduszce, a Enter wychodził.
O godzinie piatej nad ranem ucichły śpiewy, a zmęczone ciało Entera znalazło swoje miejsce przy mnie.
Czasami chyba trzeba zgubić się na imprezie.
27 października 2006 at 20:56
kiepsko, Jedyna… kiedyś bywało lepiej :/
27 października 2006 at 22:20
starość nie radość
27 października 2006 at 23:29
Prosilbym o poprawienie stronki tak by nadawala sie do czytania bez ladowania obrazkow
29 października 2006 at 10:48
heh a ja myślałem że przy informatykach każdy się zaprawi w boju 😛
29 października 2006 at 14:05
Heh, ja zeby wyciagnac P. na jakas impreze musialabym mu homonto zalozyc na glowe i ciagnac… Ehh… moj programista jest bardzo nieimprezowy…