panelarrow

18 października 2008
Komentarze: 34

Jesień

Za oknem dumny kasztan rozebrał się prawie do naga. Ma jeszcze kilka liści, które bronią go przed nagością. Chodniki i trawniki przykryte żółtym dywanem. A ja siedzę i wyglądam przez okno. Mały buszuje w swoim łóżeczku i coś mi mówi, że za kilka minut przywoła mnie do siebie swoim płaczem.

Maniek zabrał kapcia i cichaczem próbuje pogryźć go całego. W domu panuje bałagan nie do opisania. „Ech życie” chciałabym powiedzieć, ale wolę milczeć i czekać i rozkoszować się kubkiem czarnej kawy.

Wczorajsza noc była nieprzespana, mały budził się co dwie godziny. Chciał jeść, pić lub nic nie chciał. Na dole była impreza, podłoga miała dreszcze. A ja byłam na krawędzi obłędu, w końcu przełamałam się, wzięłam małego do nas i jak się później okazało mały sprytny człowiek budził się, patrzył czy jesteśmy, uśmiechał się i zasypiał.

Rano obudził mnie Enter i własnym uszom wierzyć nie chciałam:

  • Kochana, idę do fotografa i sam sobie uprasuję koszulę.
  • Kochany, jak sobie życzysz.

Wstałam, pomaszerowałam do kuchni i zatrzymałam się nad naszym ekspresem szarusiem. Wiedziałam, że gdy tylko zacznie mi szaruś służyć, to będą słyszalne jęki Entera, że tak z rana piję kawę i jak mogę.

Miałam do wyboru: albo wykałaczki w oczy, albo kawa i wybrałam mniej bolesne rozwiązanie.
Enter zaskoczył mnie brakiem jęków, usiadł obok mnie, popatrzył się, uśmiechnął i powiedział :

  • Kochanie, uprasujesz koszulę?
  • Dobra

Uprasowałam.

Wyprawiłam jak przedszkolaka do pracy i delektowałam się kawą, bawiłam się z Tymkiem, a moje powieki opadają mi i ledwo siedzę, a do uszu dolatują dźwięki przeklinanych przeze mnie a uwielbianych przez małego Entera teletubisiów.

Podsumowanie

Ogólnie nie narzekam. Mam w domu dużego chłopca, małego chłopca i psa. Przewidzieć mogę słowa i zachowanie dużego chłopca, ale ten mały chłopiec cały czas mnie zaskakuje.

Nawiązanie do komentarzy

Kiedy skończą się rozmowy nasze, kiedy przestanie mnie enter ciekawić i ja jego. Kiedy zamiast uśmiechu będzie grymas i staniemy sie obcymi ludźmi dla siebie, a jego obecność w mieszkaniu będzie tak cicha jak obecność ławy, na której stawiam kubek z jakimś napojem to odejdę od niego nawet nie informując go o tym i kupię sobie okrągły stolik i szachy.

A Enter jak znam życie kupi sobie większy telewizor i fajnego laptopa do którego będzie mówił misiu.

30 lipca 2008
Komentarze: 14

Spacer

Upały meczą nas strasznie, nic się nie dzieje – a może za dużo sie dzieje i nie ma kiedy pospisywać tych dziwnych chwil.

Ostatnio Enter wyszedł z domu do nas do parku. Potomek Entera spał.  Znaleźliśmy ławeczkę,  która musiała spełniać pewne wymagania:

  • musi umożliwiać obserwację przechodzących ludzi (gdy skończą się tematy do rozmowy zawsze można porozmawiać o ludziach którzy,  przechodzą lub poszukać dziewczyny dla Czerwonej Strzały)
  • musi być w cieniu lub półcieniu :)

Usiedliśmy na spełniającej wymogi ławce i już byłam szczęśliwa, że w końcu Enter będzie rozmawiał ze mną . A tu niespodzianka! Enter wsadza rękę do kieszeni, wyciąga telefon i mówi:

  • Zainstalowałem sobie nawigację, zobaczymy czy będzie zaznaczony park.

Trochę się zdziwiłam, ale w złośliwości swojej wyjęłam telefon. Rozegrałam partyjkę szachów, którą oczywiście przegrałam, porobiłam zdjęcia i tak mijał nam spacer na ławce. W końcu przemówiłam:

  • Kochany, spadliśmy już chyba na same dno, bo wyczuwam stopami grunt.
  • Oj kochana przecież rozmawiamy… Ty też bawisz się telefonem.

Podsumowanie

1. Enter, jako typowy programista musi mieć przy sobie urządzenie z klawiaturą, żeby w razie znudzenia musi się pobawić.

2. Szkoda, że w swoim telefonie nie mam Internetu – mogłabym porozmawiać z Enterem nawet na ławce.

3. Nie wiem czy to komedia, czy już dramat.

18 kwietnia 2008
Komentarze: 15

Przesrane ;)

Wczoraj podłoga pod nogami zadrżała i dotarło do mnie, że sen przyjdzie z wielkim oporem. Nasz sąsiad jak zwykle włączył swój wspaniały sprzęt i już wiedziałam że szykuje się u niego imprezka.

Wiedziałam też, że bajeruje nowe dziewczynki skłonne ulec czarowi. Ta sama muzyka, te same wypowiadane zdania. Koncert Madonny znam już na pamięć i kwestie wypowiadane między różnymi piosenkami też znam. Noc zapowiadała się nieciekawie.

Enter szybko usnął, Mały trochę walczył, ale też dał się porwać w objęcia Morfeusza. a ja siedziałam i starałam się nie słyszeć za dużo. Udało mi się przysnąć, a tu krzyk Małego postawił mnie na nogi. Jak każdej nocy przewinęłam Tymka, zasiadłam z nim w fotelu i zaczęłam karmić. Świat budził się do życia. A ja poczułam coś ciepłego na nodze. Zignorowałam ten fakt. Ciepło zaczęło przesuwać się i to szybko. Mały oczy miał wlepione we mnie i się uśmiechał. Ręką przeleciałam po nodze i już wiedziałam, że kupa Tymka wyleciała z pieluchy. Obudziłam Entera, który zaspany pojawił się w drzwiach.

  • Kochany, zobacz jaką Twój syn piękną kupę zrobił.

Enter miał odruch wymiotny.

Dzien się jeszcze nie zaczął, a tu już przesrane…

9 lutego 2008
Komentarze: 12

Wyprawa

Byliśmy w Warszawce trochę przed czasem.Enter zabrał mnie na romantyczny spacer podziemiami. Usłyszałam nawet komplement:

– Kochanie, masz ładną dupinę.
– Przecież jej nie widzisz.
– Ale widzę inne..

Przemilczałam. Czas się kończył i nasze stopy potupały do Kinoteki. A tam, w ciemnej sali trochę osób ubranych w ciemne szatki czekało na rozdanie nagród i wyróżnień.

W mojej głowie panował spokój. Patrzyłam się na sztalugi i mówiłam Enterowi jak się nazywają i czy są dobre. Enter znudzony bawił się telefonem. Później zaczęłam się zastanawiać dlaczego ludzie w tym i ja zakładają na siebie rzeczy czarne albo szare, ale żadnej sensownej odpowiedzi nie znalazłam.

Zajęłam drugie miejsce. Dostałam dyplom, prezent z dużym wyświetlaczem i masą przycisków oraz ołówek zawijas, któremu odpadła gumka w pociągu.

Były zdjęcia, gratulacje…

Nie mam przemyśleń co do całej gali. Nie miałam czasu na myślenie. Szybki powrót do domku, nakarmienie małego z dystrybutora mlecznego. Normalność albo rzeczywistość.

A wieczorem pogłaskałam Mańka i powiedziałam mu do ucha, że ma fajną pańcie, na co ziewnął znudzony. Poszłam sprawdzić czy Tymek spi i jemu też powiedziałam, że ma być dumny z mamy. Usiadłam na łóżku, przeciągnęłam się i poszłam spać.

Dziękuje za głosy…

25 stycznia 2008
Komentarze: 14

Nasz syn jest legalny

W mojej głowie jest bałagan, wiem że to jest normalne i przejdzie, ale bycie wściekłą krową nie jest miłe, a najgorsze jest to, że trzeba będzie się tak ze mną męczyć jeszcze przez jakiś czas.

Gdy przychodzi chwila opamiętania to patrzę się na Entera i współczuje mu.

Wczoraj stwierdziłam, że biurokracja czeka również na tego małego człowieka, który jest podobny do Entera – a może inaczej – ta biurokracja nie czeka spokojnie tylko otwiera swoją paszczę. Załatwianie przychodni, aktu urodzenia jakiegoś numeru jest straszne.

Dzisiaj wybraliśmy się do Urzędu Stanu Cywilnego. Musieliśmy iść razem, bo Enter musiał przyznać się do dziecka. Wchodzimy i na ladzie były trzy stanowiska bez okienek: odpisy, urodzenia, zgony.

W urodzeniach nikogo nie było i poprosiła nas pani od zgonów. Zaczyna się. Tymon szybko został wpisany do jakiejś księgi i stał się legalny. Enter usiał wykonać parę podpisów i mały Tymon został wciągnięty w trybiki tego naszego dziwnego życia. Czekamy teraz na PESEL dla małego.

Nasz Manio znosi dzielnie zmiany – gdy Mały płacze przynosi mu swoją zabawkę. Gdy Enter przewija, siedzi z nami w pokoiku i się patrzy. Czasami płacz jest straszny, jakby świat się miał zakończyć, wtedy Maniek szczeka, ale jeśli szczekanie nie przynosi rezultatu ucieka do siebie…

Wczoraj Enter, po powrocie z pracy wszedł do Tymona i powiedział mu:

– Twoja stara ma Linuksa!

14 grudnia 2007
Komentarze: 23

Dziwy

Tydzień można zaliczyć do tych dziwnych jako i ja jestem dziwna.

Oto kilka przykładów:

Dziwność pierwsza

Poszłam wieczorem z Maniem na spacer. Maniek jest małym czarnym głupkiem i robi kupę opierając się tylnymi łapami o drzewo.

Czasami macha łapą, jakby chciał przyspieszyć proces kupczenia. Ja widząc to tylko się uśmiecham. Następna dziwną cechą Mania, a raczej jego zdolnością jest sikanie po futrze. Maniek biegnie i sika. Zwykle strumień pada na futro i śmierdzi.

Tego wieczoru rozbawiona kupą drzewną postanowiłam zaufać i spuściłam naszego czarnucha ze smyczy. Był grzeczny, do momentu kiedy zobaczył psa. Wtedy krzyki nie pomogły i pobiegł. Stanęłam jak wryta, było ciemno i nie widziałam czarnucha, a po głowie jak szalone ganiały wizje:

Wizja pierwsza:

Maniek ucieka i błąka się, po moim dziwnym miesicie i umiera pogryziony przez inne psy

Wizja druga:

Mój kochany Manio je ze śmietników i zostaje potrącony samochodem prowadzonym przez debila, który prowadzi swoje autko i sprawia mu przyjemność przyspieszanie, gdy jakieś zwierzątko jest na ulicy.

Wizja trzecia:

Mania łapią dziwni ludzie, którzy są pijani lub napaleni i obrzucają go kamieniami, albo łapią go i podpalają mu ogon dla zabawy lub kopią jak piłkę aż zdycha.

Postanowiłam biec, żeby nie stracić go z oczu. Po kilku minutach złapałam go i dostał lanie. A było to bardzo trudne, bo ja nie potrafię go bić. Ale wizje tego, co może się wydarzyć były straszne.

Dziwność druga

Malowanie mieszkania przez Patyka i Entera.

Myślałam, że będzie gorzej a tu miłe zaskoczenie – wyszło im. Enter nie pęka…

Dziwność trzecia

Dziś jestem zmęczona. Przyszedł czas sprzątania, a mi się leń włączył, chociaż gdzie tu dziwność?

29 listopada 2007
Komentarze: 11

Poimprezowo

Była sobie impreza urodzinowa Entera, było całkiem miło, ale przyszedł dzień sprzątania po imprezie, która odbyła się w mikrodomku nad jeziorem u Czerwonej Strzały. Mnie ogarnęło lenistwo i zastanawiałam się, jak wykręcić się ze zmywania.

Poszło łatwo.

  • Kochany, a co byś powiedział, gdybyś poszedł do Czerwonej Strzały sam?
  • No nie wiem.
  • Może spotkasz się z chłopakami pomogą Ci, a jak wszystko zrobisz pogracie w pokerka?
  • No zobaczymy.

Nie czekałam długo. Enter umówił się z kolegami w ciągu pięciu minut. Zabrali go do samochodu i pojechał posprzątać z uśmiechem na ustach.

A ja wreszcie miałam czas na leniuchowanie, aż zmęczona leniuchowaniem usnęłam. Maniek ma to do siebie, że jak Entera nie ma, to zmienia się w pilnującego psa. Cały czas czuwa, a na każdy drobny dźwięk dobiegający z dworu zaczyna szczekać. Nie jak szczeniak, tylko jak pies gotowy rzucić się natychmiast do obrony swojej pańci.

Obudził mnie i wiedziałam, że ktoś jest za drzwiami. Na zegarze dawno po północy. Patrzę się przez przyjaciela judasza i widze, że Enter ledwo stoi, uśmiecha się i macha łapkami. Otworzyłam i wtoczył się do domku. Potok słów wyrwał mu się z ust i nie obyło się bez komplementowania i zachwycania się mną i moim zaspanym wyglądem. Marzyłam tylko o spaniu, a on chciał film oglądać, gadać jakby nie mógł znaleźć innego momentu.

  • Kochany posprzątałeś ?
  • Tak, umyłem cztery szklanki
  • Na pewno posprzątałeś butelki pełne co zostały?
  • Tak, opróżniłem…

Odprowadziłam go do łóżka i czekałam aż przestanie chrapać…