Dzień 1
Nie mogłam nic zjeść, bo General krzyczał:
- Zjesz później, nie zdążysz, wytrzymasz!!!
WyruszyliÅ›my o 4:30 srebnym wehikuÅ‚em Przepiórki. Zaloga skÅ‚adaÅ‚a siÄ™ z Czerwonej StrzaÅ‚y, Entera, Ptasiora, Alberta MiÅ›ka wiecznie poważnego i laptopa zwanego Czarnuchem. Czarnuch miaÅ‚ miejsce obok mnie. Tak naprawdÄ™ to przez caÅ‚Ä… podróż tylko o Czarnucha Enter dbaÅ‚. Enter robiÅ‚ zdjÄ™cia, a jak siÄ™ znudziÅ‚ zamiast gÅ‚askać mnie lubieżnie po nodze zaczÄ…Å‚ klepać w klawiaturÄ™. Znudzona usnęłam. ObudziÅ‚y mnie krzyki. MyÅ›laÅ‚am – może wypadek, ale nie, to GeneraÅ‚ krzyczaÅ‚:
- SIUSIU!!!
Był ignorowany i nawet mi się to podobało, ale nie zajmowałam stanowiska, żeby się nie narażać.
Zatrzymaliśmy się na przystanku autobusowym
JastrzÄ™bia Góra przywitaÅ‚a nas sÅ‚oÅ„cem i alkoholem na dobry poczÄ…tek. Haineken zostaÅ‚ naszÄ… przystaniÄ… i portem.
Czekali już znajomi Czerwonej strzały i zaczęliśmy się do siebie przyzwyczajać przy szklaneczce piwa i innych drinkach.
Zaczęło się szukanie noclegu.
Czerwona strzała: Dzień dobry, czy są wolne pokoiki?
Pani: od kiedy?
Czerwona strzała: Od zaraz, bo jestem w Hainekenie i sączę drineczka
Pani: Nie ma
Czerwona strzała: O jak mi przykro, że nie poznam Pani.
W końcu się wkurzył, wstał i oznajmił:
- Ja pójdÄ™ i znajdÄ™ kwaterÄ™
WstaÅ‚ i poszedÅ‚. Jak na polowanie. WróciÅ‚ dumny i zadowolony. ZnalazÅ‚ piekarnik zwany poddaszem, ale lepsze to niż niebo peÅ‚ne gwiazd w nocy.
Dalej dzień upłynął na piciu, plażowaniu, znowu piciu i miłej zabawie.
DzieÅ„ drugi i trzeci byÅ‚ podobny…